Ghost in the Schell: Stand Alone Complex
W perspektywie zmiany społecznej: jak kopia powstaje bez oryginału?
Inicjacja procesu: rewolucja
Wszelkie definicje rewolucji w swym zakresie odwołują się do "ruchu powszechnego" [Jeff Goodwin] lub też "powszechnej mobilizacji" [Jack Goldstone]. Implikują tym samym, iż za wywołaną w wyniku rewolucji zmianę odpowiada nie tyle jednostka, co reprezentanci społeczeństwa, grupa nacisku, grupa konfliktu lub im podobne formacje, które swą (zorganizawaną) działanością wywołują w społeczeństwie odzew, a tym samym prowadzą do modyfikacji struktury społecznej, gospodarki albo też ideologii. Jednak niezależnie od tego, czy za przyczynę rewolucji uznają one stan umysłu mas - jak chcieli teoretycy drugiego pokolenia uczonych wyróżnionych przez Goldstone`a w Towards a Fourth Generation of Revolutionary Theory [_a_], konflikt klas i elit intelektualnych (trzecie pokolenie) czy obecność ruchów społecznych (czwarte pokolenie), u jej postaw zawsze stawiają pewną grupę ludzi. W związku z tym rewolucyjne idee dają się dość łatwo identyfikować z konkretnymi osobami lub przynajmniej z mniej lub bardziej określonymi ugrupowaniami. Stwierdzenie to dotyczy zarówno rewolucji przeprowadzanych na gruncie społecznym i historycznym, jak również naukowym. Historia wszak pamięta nazwiska Maksymiliana Robespierra, czy Mao Tse-Tunga, a w historii nauki nie może zabraknąć chociażby Izaaka Newtona. Czy jednak podmiotowość jest wciąż warunkiem determinującym rewolucję, a tym samym zmianę społeczną?
Pytanie to pojawia się w zetknięciu ze światem przedstawionym w Ghost in the Schell: Stand Alone Complex. Zobrazowany tam system społeczny zostaje przecież naruszony przez emergentny proces określany tytułowym mianem Stand Alone Complex. Fenomen tego procesu osadza się zaś na wytworzeniu naśladowczego zachowania nie odnoszącego się do postępowania oryginalnego i autentycznego. Zachowanie takie jest więc kopią nie mającą oryginału. Innymi słowy rzecz ujmując, u jego podstaw leży nie konkretna jednostka czy grupa a symbol będący simulacrum drugiego rzędu. W konsekwencji obserwuje się brak referencji symbolu do obiektu (czy działania) rzeczywistego, a także przewagę znaczenia wytworzonego nad danym.
Niniejsza praca będziesz stanowić próbę odpowiedzi na pytanie o możliwość i warunki konieczne do wystąpienia wspomnianego wyżej fenomenu w społeczeństwie informatycznym.
POST (Power-On-Self-Test): Społeczeństwo informatyczne
Rozpocząć należy od zarysu społeczeństwa informatycznego w GITS-ie. Użycie tego terminu uzasadnione jest ze względu na osiagnięty przez ten świat poziom technologiczny (tj. stopień cybernetyzacji, rozwinięcie nanotechnologii, dostępność sieci komputerowych, zaawansowany sposób ochrony danych) oraz nade wszystko na rolę informacji. Jak zauwazył bowiem J. Naisbitt w swoich Megatrendach: "Nowym źródłem władzy nie są pieniądze w rękach nielicznych, ale informacja w ręku wielu" [_b_]. Mass-media nie przegrywają całkowicie z siecią, a wciąż dostarczają danych i nie tracą pełnej siły swego oddziaływania. Sieci telewizyjne stają się elementami sieci komunikacyjnych, zostają włączone w twór przypominający GRID [_c_]. Dlatego też tzw. blokada mediów - rozumiana tutaj jako specyficzny oraz intencjonalny typ digital/communication divide [_d_] - jest narzędziem wykorzystywanym przez Sekcje 9 do manipulacji danymi. Informacja stała się bowiem nie tylko towarem, ale też głównym nośnikiem zmiany społecznej[Daniel Bell] . Zatem jej kontrola wchodzi w skład mechanizmów stabilizacyjnych system społeczny.
Tym bardziej, iż świat GITS-a da rozpatrywać się w kategoriach społeczeństwa sieciowego, definiującego jednostkę jako węzeł sieciowy wchodzący w interakcje z innymi nodami [_e_]. Relacje społeczne stają się analogiczne do obrazu ruchu, jaki ma miejsce przy routingu pakietów danych w sieciach komputerowych. Poszczególne routery znajdujące się na trasowanej ścieżce przekazują dane zgodnie ze wskazaniami zawartymi w pakiecie, a w momencie nieznanego miejsca przeznaczenia datagramu, rozgłaszają informacje w trakcie broadcastu[_f_]. Uwolniona informacja może dotrzeć więc do każdego.
To z kolei wiąże się z jednej strony z równouprawnionym dostępem do informacji, a z drugiej - z szumem informacyjnym. Thomas Eriksen w Tyrani chwili konstatuje:
Charakterystyczne dla życia w społeczeństwie informatycznym są nadmiar i zgiełk: informacji jest za dużo, a już na pewno wystarczająco dużo dla każdego, zupełnie inaczej niż to było w innych typach społeczeństw. (...) W tak przytłaczającym nadmiarze informacji każdy, kto chce zrozumieć swoje społeczeństwo, kulturę czy cokolwiek innego, nie może dążyć do uzyskania możliwie największej ilości informacji. [_g_]
Nie jest więc tak, że dowolna informacja ujawniona w mediach(sieci) zostaje zauważona przez jednostkę. Warunkiem funkcjonowania w systemie jest bowiem konieczność wytworzenia mechanizmów filtrujących i selekcjonujących informacje, tak by do podmiotu docierały jedynie te komunikaty, które odznaczają się aktualnością (rozumianą nie tylko jako stosunek pewnej zmiennej czasowej do wydarzeń, ale też jako odpowiedź na społeczne zainteresowanie danymi obszarami tematycznymi) oraz pewną adekwatnością wobec predylekcji odbiorcy. Denis McQuail wśród jakości informacji wymienia również cechę istotną z perspektywy niniejszej pracy. Wspomniany teoretyk komunikacji wskazuje na „wartość informacyjną” referencyjną wobec prawdopodobieństwa dotarcia informacji do audytorium, możliwości jej zauważenia oraz zrozumienia. [_h_] Pamiętać należy, iż - jak stwierdza Herbert Simson, laureat nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii - "informacja konsumuje uwagę swoich odbiorców, stąd bogactwo informacji tworzy ubóstwo uwagi" [_i_]. Redundancja nie stanowi tu jedynej przyczyny, gdyż wśród czynników tego stanu należy wymienić również Postmanowski syndrom braku odporności na informację (Anti-Information Deficiency Syndrome)- [_j_]. Syndrom ten - występujący w technopolu, którym świat GITS-a jest z pewnością - "pozbawia nas społecznej, politycznej, historycznej, metafizycznej, logicznej czy duchowej podstawy umożliwiającej rozpoznawanie informacji i twierdzeń całkowicie niewiarygodnych" [_k_]. W wyniku czego załamują się bariery antyinformacyjne, a także znika granica między autentycznym zdarzeniem a jego mistyfikacją. Do wymogów stawianych informacji dołącza zatem m.in. jej weryfikowalność oraz źródło pochodzenia. Rolę odgrywa nie tylko jej treść, lecz też sposób prezentacji oraz osoba prezentera.
Dlatego też Aoi nie ujawnia wyników badań dotyczących efektywności szczepionki dr Murai drogą, jakiej można by się spodziewać po hakerze (klasy A). Nie rozpowszechnia danych w sieci ani nie opanowuje serwisów informacyjnych. Decyduje się za to na krok radykalny, aczkolwiek przez swą lekkomyślność - autentyczny. Porywa dyrektora firmy zajmującej się produkcją mikromaszyn będących - a właściwie mających być - remedium na cywilizacyjne schorzenie, zwane stwardnieniem mózgowym. Kuracja mikromaszynami jest promowana przez władze jako skuteczne oraz jedyne rozwiązanie, pomimo tego, iż w Urzędzie Rejestracji Leków znajduje się bardziej efektywny projekt alternatywny. Lecz - jak powiada Neil Postman w Technopolu:
Ci, którzy kontrolują działanie jakiejś konkretnej technologii, skupiają w swoich rękach władzę i nieuchronnie zawiazują pewien rodzaj spisku przeciwko tym, którzy nie mają dostępu do wyspecjalizowanej wiedzy udostępnianej przez tę technologię. [_l_]
Z tego też względu informację o szczepionce musi ujawnić ktoś, kto jest bezpośrednio związany ze sprawą i zapewni przekazowi wiarygodność. Pomysł Aoi, by był to Ernest Serano, wydaje się być pod tym względem trafny, lecz jednocześnie obarczony młodzieńczą naiwnością. Nie sposób wszak wymagać, by biznesmen działał zgodnie z logiką inną niż logika zysków, tym bardziej, iż funkcjonuje on w ciasnej siatce powiązań ekonomicznych.
Brak porozumienia kończy się dość drastycznie, przerwaniem prognozy pogody i grożeniem bronią. Ten - na pierwszy rzut oka - nie wyróżniający się incydent staje się jednak podstawą do emergentnego wykreowania postaci o znamionach społecznego bohatera.
Loader: Człowiek Śmiechu - Aoi?
Jest to jednak bohater społeczeństwa informacyjnego - hacker. Dzięki swoimi umiejętnościami może bowiem zapanować nad informacją, a ta przecież eneruje zmiany. Znaleziony "przypadkiem" w sieci fragment e-maila stanie się asumptem do działania zgodnie ze swoimi zdolnościami i wiedzą. Zatopiony w sieci, znający jej prawa, powiązania w niej tkwiące nie potrzebuje grona współpracowników, by osiągnąć swoje cele. Działa samodzielnie i niezależnie. Nikomu nie podporządkowany prowadzi - jeśli chce - wojnę informacyjną. A będąc przedstawicielem samotnego tłumu funkcjonuje wraz z innymi anonimowymi w globalnej aglomeracji. Nie jest osobą, którą można by rozpoznać na ulicy. Z pozoru nie wyróżnia się niczym, nie rzuca się w oczy i na swój sposób jest sposób pozostaje anonimowy. Lecz jeśli chodzi o sieć perspektywa ta ulega całkowite zmianie. Może być bowiem wszędzie i nigdzie, alfą i omegą. Można rzec, iż w swoich rękach skupia władzę, a więc staje się niebezpiecznym ogniwem społeczeństwa. Zostaje postawiony z drugie strony dychotomicznego podziału, kreowanego przez władzę, w oczach które jest przestępcą. Łamie bowiem pewnego rodzaju paradygmat życia w społeczeństwie: neguje podziały społeczne, a nawet więzi społeczne ustępują miejsca w hierarchii ważności na rzecz wiedzy i umiejętności. Wystarczy przytoczyć fragment znanego Manifestu Mentora z 1986 roku:
(...) jestem przestępcą. Moją zbrodnią jest ciekawość. Moim przestępstwem - ocenianie innych na nie podstawie ich wyglądu, lecz ich słów i przemyśleń. Najcięższym zaś przestępstwem jest bycie mądrzejszym od Was - a tego mi nigdy nie będziecie w stanie wybaczyć. [_m_]
Nie można zatem mówić o kontroli tego "fenomenu sieci", tym bardziej, iż funkcjonuje on w świecie łatwych do manipulacji znaków(danych). Znika wówczas wszelka referencyjność, a pojawia się pytanie o tożsamość, a właściwie o jej brak. Społeczeństwo tworzy bohatera, w którym widzi nie tylko hipostazę wolności jako takiej, ale też postać na miarę swoich czasów. Rozbijana zostaje ekwiwalencja między rzeczywistością (Aoi) a znakiem (logo wykorzystane do szantaży korporacyjnych). Innymi słowy: triumfuje wyobrażenie i symulacja. Jean Baudrillard pisze nawet o epoce symulacji, która:
(…) likwiduje najpierw wszelką referencyjność – gorzej: pozwala jej sztucznie zmartwychwstawać w systemach znakowych, materiale bardziej plastycznym niż sens, gdyż zważyć, na co pozwala on wszystkim owym systemom ekwiwalencji, wszystkim owym opozycjom binarnym, całej tej algebrze kombinatorycznej. Nie chodzi już ani o imitację, ani o podwojenie, ani tym bardziej o parodię. Chodzi o podstawienie w miejsce rzeczywistości znaków rzeczywistości, to znaczy o operację, gdzie zamiast realnego procesu na pierwszy plan wysuwa się jego operacyjny sobowtór, homeostatyczna maszyna znakotwórcza, bezgrzeszna, programowalna, która oferuje wszystkie znaki rzeczywistości i w krótkim zwarciu wszystkie jej perypetie.[_n_]
Człowiek śmiechu to wszakże symulacrum wytwarzające swoich naśladowców. W toku procesu znika więc inicjator, a w jego miejsce pojawia się wielość kopii. Już przecież Umberto Eco pisał, iż:
(...) mass media są genealogiczne i pozbawione pamięci, chociaż obie te właściwości pozornie wykluczają się nawzajem. Są genealogiczne, ponieważ każdy nowy wynalazek powoduje w nich łańcuch imitacji, tworzy rodzaj wspólnego języka. Są pozbawione pamięci, ponieważ kiedy już powstał łańcuch imitacji, nikt nie pamięta, kto go zainicjował, i łatwo jest pomylić założyciela rodu z ostatnim z wnuków. [_o_]
Postać zostaje odcięta nie tylko od tradycji, lecz również historii, po czym wykorzystana ponownie. Porwanie Serano nie kończy łańcuch, a go dopiero rozpoczyna. Otwiera możliwość dla kolejnych użyć znaku, gdyż - jak zauważał Baudrillard - "wychodzi od znaku odzyskującego pełnię praw po śmieci wszelkiej referencji". [_p_] Niejako konstatuje go na nowo, lecz już w innym kontekście. Człowiek Śmiechu staje się znakiem - łatwo-przekształcalnym, a jednocześnie obarczonym znaczeniem. Wokół niego wytwarza się wszakże popkultura, wokół niego "ogniskuje się" środowisko undergroundu. Działa tu coś podobnego do replikacji memetycznej [Richard Dawkins], podczas której jednostka informacji kulturowej zachowuje się podobnie do genu. Wygenerowany zostaje więc obiekt na podstawie kilku prostych zasad replikacji. W systemie o charakterze CAS (Complex Adaptive System) będzie miał on przebieg emergentny.
Core jabber load: Stand alone complex
Zgodnie z definicją Johna H. Hollanda a zreferowaną przez M. Mitchella Waldropa w książce Complexity: The Emerging Science at the Edge of Order and Chaos CAS:
is a dynamic network of many agents (which may represent cells, species, individuals, firms, nations) acting in parallel, constantly acting and reacting to what the other agents are doing. The control of a CAS tends to be highly dispersed and decentralized. If there is to be any coherent behavior in the system, it has to arise from competition and cooperation among the agents themselves. The overall behavior of the system is the result of a huge number of decisions made every moment by many individual agents. [_r_]
Definicja ta odpowiada w pełni społeczeństwu GITS-a oraz referuje jego najważniejsze cechy. Nie wyróżnia bowiem indywidualności jako takiej, a wskazuje raczej na przypadkowy wybór jednostki działającej - owszem uwarunkowanej działaniem wielu innych jednostek, lecz nie stawianej z tego powodu na piedestale historii. Działanie wynika raczej z wspólnego doświadczenia funkcjonowania w systemie, już nawet niekoniecznie z przekonań. Wyrazistą egzemplifikacją jest Samodzielna Jedenastka, która oprócz wspólnego celu nie wykazuje żadnych innych powiązań czy relacji. Motorem działania nie jest więc ideologia czy religia, jak było to dotychczasowych typach społeczeństwa. Tworzy się zatem twór złożony z indywidualności nie wchodzących z sobą (czy nie muszących wchodzić) w interakcję, a mimo to postępujących według "emergentnego" paradygmatu. Wytwarza się on jako odpowiedź na całość systemu i funkcjonowania weń, lecz nie jest instytucjonalnie narzucany. Chodzi raczej o coś, co Fredric Jameson nazywał homo organisationis. Zarówno podmiot indywidualny, jak i podmiot mieszczański nie istnieje, a co więcej pada pytanie o to, czy istniał kiedykolwiek. Czy nie pojawia się tu bowiem kulturowa mistyfikacja? Skoro - pisze Jameson w artykule pt. Postmodernizm i społeczeństwo konsumpcyjne -
Aktywność kulturowa zamknęła się wewnątrz umysłu, w granicach monadycznego podmiotu: podmiot ten nie potrafi już wypatrywać odniesienia bezpośrednio przed sobą w rzeczywistym świecie, musi natomiast, jak w Platońskiej jaskini, śledzić swoje wyobrażenia o świecie pojawiające się na dookolnych ścianach. Jeśli pozostał tu jeszcze jakiś realizm, jest to „realizm” wypływający ze wstrząsu, jakiego doznajemy rozumiejąc owe ograniczenia i uświadamiając sobie, że z jakichś szczególnych powodów jesteśmy skazani na oglądanie historycznej przeszłości przez pryzmat potocznych wyobrażeń i stereotypów o niej, podczas gdy ona sama pozostaje na zawsze poza naszym zasięgiem.[_s_]
W takim świecie zaś kontrolę sprawują ci, którzy potrafią manipulować tymi wyobrażeniami. Nie potrzeba już armii doradców, naukowców czy arystokratów, by zmieniać i narzucać społeczeństwu jego formę. Wystarczy złożony system społeczeństwa informatycznego i "przypadkowa" [por. koncepcja przypadkowości: R. Rorty], lecz elitarna jednostka zdolna do intencjonalnych przekształceń referencji na linii znak-rzeczywistość.
Należy w tym miejscu zapytać o przyczyny takiego stanu rzeczy? Co zdeterminowało wyżej opisaną zmienę?
Otóż odpowiedzi dostarczył już Marshall McLuhan, który zauważył wpływ komunikacyjnych na kulturę, czy po prostu styl życia. Znana sentencja „the medium is the message” („środek przekazu sam jest przekazem”) odnosi się bowiem nie tylko do treści przekazywanych komunikatów, ale do samego sposobu komunikacji. Ten z kolei wiąże się z rodzajem wytwarzanych relacji czy też wiezi społecznych. Procesu tego nie sposób zanegować, gdyż jeśli nawet nie korzysta się w danej chwili z określonego medium przekazu, nie oznacza, iż przestaje on istnieć. Gdy zaś do czynienia mamy z społeczeństwem sieciowym, w sieć wpisana zostaje mentalność użytkowaników. Medium nigdy nie jest neutralne. Pomimo tego, iż wykreowane zostaje przez człowieka, po pewnym przejmuje nad nim kontrolę, uwależnia go od siebie, a w konsekwencji zaczyna kształtować. McLuhan definiuje medium zazrówno jako „antything from which a change emerges”, jak i „any extension of ourselves” [_t_]. Łączy więc medium ze zmianą, lecz zmianą wynikającą z działalności człowieka kierującej się ku powiększeniu różnorakich zdolności. W perspektywie społeczeństwa sieciowego te twierdzenia wydają się szczególnie interesujące, gdyż otrzymujemy koncepcję sieci jako swoistego przedłużenia i rozszerzenia ludzkich możliwości, a nade wszystko sieci jako filtra pozwalającego zorganizować i zinterpretować działania zachodzące w społeczeństwie.
Zintegrowana poprzez informację sieć do swojej egzystencji nie potrzebuje indywidualnych jednostek, gdyż swą konstrukcję opiera na systemie złożonym i samoadaptującym się. Dlatego brakujące elementy mogą zostać szybko uzupełnione. Z drugiej jednak strony te cechy sieci implikują pewne niebezpieczeństwo: jednostka wybitna ma szanse opanować system bez uciekania się do pomocy zorganizowanych instytucji, grup, nakładów środków finansowych czy odwołań do postanowień prawnych czy politycznych. Wystarczy specjalistyczna wiedza, która koniec końców może prowadzić do władzy. Nie sposób w tym miejscu nie zacytować Michela Foucaulata, twierdzącego, iż „władza produkuje wiedzę (...) nie ma relacji władzy bez skorelowanego z nimi pola wiedzy, ani też wiedzy, która nie zakłada i nie tworzy relacji władzy” [_u_].
W świecie GITS-a do wiedzy dołącza również informacja. Różnica między nimi tkwi jednak z stopniu zaufania odbiorcy komunikatu. Wiedza asocjuje pewność, informacja wymaga weryfikacji. Kontrola społeczena obejmować musi obydwie formy, gdyż również one stanowią czynnik potencjalnego zagrożenia systemu społecznego. W związku z tym zarówno wiedza, jak i informacja stają się drogocennym towarem, podobnie jak umiejętności związane z ich przetwarzeniem czy wykorzystaniem. Z kolei w tak zdetermonowanym społeczeństwie nie trudno o wytworzenie fenomenu informacyjnego, jakim z pewnością był Człowiek Śmiechu.
BIBLIOGRAFIA:
[_a_] J. Goldstone, Towards a Fourth Generation of Revolutionary Theory, [w:] "Annual Review of Political Science", nr 4/2001, s. 139-187.
[_b_] J. Naisbitt, Megatrendy. Dziesięć nowym kierunków zmieniających nasze życie, przekład P. Kwiatkowski, Poznań 1997.
[_c_] por. http://gridnets.org/2007/ [dostęp 09.2008]
[_d_] bariera na obszarze technologii cyfrowej
[_e_] część składowa GRID-a
[_f_] por. http://pl.wikipedia.org/wiki/Broadcast [dostęp 09.2008]
[_g_] T.H. Eriksen, Tyrania chwili, przekł. G. Sokół, Warszawa 2003, s. 31 i s. 35.
[_h_] Denis McQuail, Prawda i jakość informacji, [via:] http://wiedzaiedukacja.pl/archives/546 [dostęp 09.2008]
[_i_] słowa Herberta Simsona [za:] http://www.zsi.pwr.wroc.pl/missi2000/referat25.htm [dostęp 09.2008]
[_j_] N. Postman, Technopol: triumf techniki nad kulturą, przekł. A. Tanalska-Dulęba, Warszawa 1995, s. 78.
[_k_] Tamże, s. 72.
[_l_] Tamże, s. 18.
[_m_] por. http://www.geocities.com/tsca.geo/haker.html [dostęp 09.2008]
[_n_] J. Baudrillard, Procesja symulacrów, [w:] Postmodernizm. Antologia przekładów, red. R. Nycz, Kraków 1997, s. 177.
[_o_] U. Eco, Semiologia życia codziennego, przekład J. Ugniewska, P. Salwa, Warszawa 1996, s. 168.
[_p_] J. Baudrillard, Procesja symulacrów, poz. cyt., s. 180.
[_r_] M. Mitchell Waldrop, Complexity: The Emerging Science at the Edge of Order and Chaos , NY 1992.
[_s_] F. Jameson, Postmodernizm i społeczeństwo konsumpcyjne, [w:] Postmodernizm. Antologia przekładów, red. R. Nycz, Kraków 1997, s. 201.
[_t_] M. Federman, What is the Meaning of The Medium is the Message? Materiały pochodzą ze strony projektu: McLuhan Program in Culture and Technology
[_u_] M. Foucault, Nadzorować i karać. Narodziny więzienia, tłum. T. Komendant, Warszawa 1998, s. 29.
|